Zawsze, ale to zawsze byłam zdania, że książka jest o wiele lepsza niż film, ponieważ ma lepsze opisy i dzięki temu możemy odczuwać większe emocje. Jednak się myliłam! Znalazłam taki duet, w którym zdecydowanie wygrywa film. Oczywiście ciągle jestem zdania, że książki są lepsze niż filmy, ale są wyjątki. Serdecznie was zapraszam do recenzji.
Książka!
Nicholas Sparks "Jesienna miłość"
Jest rok 1958. Beztroski siedemnastolatek, Landon Carter, rozpoczyna naukę w ostatniej klasie szkoły średniej w Beaufort w Kalifornie Północnej. Jego ojciec kongresman pragnie, by syn zrobił karierę - tymczasem Landon, podobnie jak reszta klasy, nie zaczął jeszcze zastanawiać się, co zrobić z dorosłym życiem. Jedynie Jamie Sullivan, cicha spokojna dziewczyna opiekująca się owdowiałym ojcem, pastorem, jest inna. Nie rozstaje się z Biblią, nie chodzi na prywatki, a dzień bez dobrego uczynku uważa za stracony.
Tymczasem zbliża się dobroczynny bal. Nie mając akurat dziewczyny Landon w odruchu desperacji zaprasza Jamie, na którą nikt dotąd nie zwrócił uwagi. Znajomość nie kończy się na balu. Wykpiwany przez kolegów chłopak początkowo unika Jamie, wkrótce jednak ich kontakty przeradzają się w przyjaźń, a potem głęboką miłość.
London odkrywa prawdziwy sens życia - naturę piękna, radość, jaką sprawia pomaganie innym, ból po utracie najbliższej osoby...
Co ja o niej myślę? Moim zdaniem książka jest naprawdę dobra. Czyta się ją bardzo szybko, ma 223 strony, łatwy tekst. Przepiękna historia o młodzieńczej miłości, aczkolwiek nie powaliła mnie z nóg, nie doprowadziła do łez. Sposób pisania nie był poruszający, ale pochłonęłam ja w jeden dzień, ponieważ była wciągająca.Książce daje mocną 7, a nawet 7,5. :) 7/10
A co myślę o filmie?
http://zalukaj.tv/zalukaj-film/1700/szkola_uczuc_a_walk_to_remember_2002_.html
Dziękuję za poświęcony czas. Do usłyszenia niedługo . Miłego wieczoru :**
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz